2008-10-24
Dariusz Stolarski
25 IX. 1965 - 17.X.1993
17 października br. roku grupa przyjaciół i znajomych zebrała się przy grobie Śp. Darka Stolarskiego, współzałożyciela i działacza płockiej Federacji Młodzieży Walczącej, by podobnie jak przed piętnastu laty, oddać cześć Jego pamięci, pamięci mimo upływu lat wciąż żywej.
Dariusz Stolarski w okresie od sierpnia 1980 do grudnia 1981 roku był jednym z najmłodszych działaczy płockiej „Solidarności”. Po ogłoszeniu Stanu Wojennego jako kilkunastoletni chłopak rzucił się w wir działalności podziemnej. Zawiedziony jednak biernością starszych działaczy „S” nie wstąpił do MRK'S-u, swe sympatie skierował w stronę Konfederacji Polski Niepodległej. W 1985 roku w czasie głodówki w Głogowcu k/Kutna poznał ludzi z którymi założył Federację Młodzieży Walczącej. Aresztowany za swą niepodległościową w marcu 1986 roku trafił do wiezienia przy Rakowieckiej w Warszawie, które opuścił w trzy miesiące później na mocy amnestii (czerwiec 1986 r.). W sierpniu tego samego roku Płocko-Kutnowska organizacja przyłączyła się do struktur ogólnopolskich FMW. W maju 1988 Dariusz Stolarski był jednym z założycieli Płockiej Rady „Solidarności”, której szeregi opuścił w kwietniu 1989 roku, nie godząc się z ustaleniami Okrągłego Stołu. Wówczas głównie skoncentrował się na działaniach FMW, wchodząc w skład Krajowej Rady Koordynacyjnej. Działając aktywnie na rzecz środowisk młodzieżowych jako jeden z przedstawicieli płockiej Federacji czynnie uczestniczył w Ogólnopolskiej Konferencji Środowisk Młodzieżowych, która odbyła się w dniach 4—5 marca 1989 roku w gmachu Politechniki Warszawskiej.
Darek Stolarski (stoi za mównicą) w trakcie przemówienia
podczas Ogólnopolskiej Konferencji Środowisk
Młodzieżowych na Politechnice Warszawskiej.
O zaangażowaniu Darka w latach 1985-89 można by mówić bardzo wiele. Redagował "Orlęta" - pismo Federacji Młodzieży Walczącej w Płocku. Prowadził działalność wydawniczą - drukował pisma młodzieżowe - "Elektryk", "Jagielloniak", "Małachowiak". Z ramienia FMW organizował nielegalne manifestacje, malowanie murów, akcje ulotkowe. Zajmował się również kolportażem niezależnych pism płockich i mazowieckich ("Solidarność Ziemi Płockiej", "Solidarność Płocka" "Biuletyn Informacyjny" MRK "S", "Tygodnik Mazowsze", "Wola", "CDN - GWR", "KOS", "PWA" itp.). Do samego końca niezłomny w swej walce. Ani wiezienie, ani pobicie i wielokrotne zatrzymania nie były w stanie zawrócić Go z raz obranej drogi, drogi dojścia naszego kraju do pełnej niepodległości i suwerenności.
W 1990 odnowił swoje kontakty z KPN, aktywnie działając na rzecz budowy nowej polskiej rzeczywistości. Po wyborach 1991 roku został dyrektorem biura poselskiego Michała Tokarzewskiego z KPN-u. Startuje w wyborach samorządowych , niestety brakuje mu kilku głosów żeby zostać radnym, mimo tego aktywnie włączył się w życie społeczne działając aż do dnia Swej śmierci. Ciało Darka zostało znalezione w niedzielę 17 października 1993 około godziny 2.00 w nocy na jednym z przystanków autobusowych w płockiej dzielnicy Podolszyce. Według informacji podanych w regionalnym wydaniu Gazety Wyborczej z dn. 19 października 1993 roku, powołując się na wypowiedź anonimowego funkcjonariusza policji, wezwany na miejsce patrol znalazł Darka leżącego na ławce, na brzuchu obejmującego. rękoma jeden z słupków. Wyglądało jakby klęczał. Jedynym zauważalnym obrażeniem była trzycentymetrowa rana z tyłu głowy. Rana, która według biegłych z warszawskiej Akademii Medycznej, przeprowadzających sekcję zwłok, nie mogła być przyczyną Jego śmierci Choć oficjalny komunikat głosił, iż ze względu na zmiany miażdżycowe przyczyną zgonu Darka mogła być niewydolność oddechowo – krążeniowa (zawał serca), Jego śmierć owiana jest do dziś tajemnicą. Co wydarzyło się tej jesiennej nocy po między godziną 1.00 a 2.00 wciąż czeka na wyjaśnienie.
Cześć Jego pamięci !
Przyjaciele, koleżanki i koledzy z Federacji Młodzieży Walczącej.
Małgorzata Żochowska. Moje wspomnienia o Darku Stolarskim
Darek narzucał w życiu tempo, za którym trudno było nadążyć. Miałam wrażenie, że bardzo się spieszy, że wszystko chce robić na raz, że głowę ma pełną pomysłów. Że to, co Go spotkało, dodaje Mu tylko siły. Był uparty, czasami chyba zawzięty. Kipiał od pomysłów. Często się śmiał.
Kiedy się poznaliśmy, wiedziałam już, że siedział w więzieniu za ulotki. To niesamowite! Kiedy dziś wracam pamięcią do tych wydarzeń, mam wrażenie, że to film… Rozrzucasz kilka ulotek, znajdują przy tobie jakieś papiery, na które nie ma państwowego przyzwolenia i tuż przed maturą rujnują twój świat. Zamykają cię w więzieniu, biją. W końcu wypuszczają, ale musisz w swoim młodym życiu wszystko zaczynać od nowa. Masz jakieś 18 lat, ale dorosłość już jest twoim udziałem. Wiem, że Darek nie mógł skończyć technikum, bo nie miał szans. Wiem, że skończył inną szkołę. I pracował jako kierowca ciężarówki. Woził coś po całej Polsce. Pewnie zdezelowanym STAREM, bo nie było innego wyjścia. Wtedy myślałam, że to był Jego bunt. Postanowił IM pokazać, że się nie da. Że taki z Niego Hłasko… Tworzyliśmy razem piękną gazetkę. „Orlęta” nie były moim dzieckiem, ale wkładałam w nie dużo serca. Narysowałam winietę, pisałam artykuły, przetrzymywałam papier i maszynę do pisania u mojego sąsiada, Janusza. Był tylko kilka lat starszy ode mnie. Ale też się narażał. Darek i Krzysiek Kowalski podrzucali mi materiały, które redagowałam, skracałam. Potem – traciłam z tym kontakt. Szło w ruch tylko Jemu znaną drogą. Dobrze mnie pilnowali. Wiedzieli, co za to grozi. Darek umiał o to dbać. Był zupełnie inny, kiedy w grę wchodziło nasze bezpieczeństwo i te najważniejsze dla nas wtedy sprawy. A zupełnie inny, kiedy spotykaliśmy się prywatnie. Mam wrażenie, że lubił nasz dom. Potrafił się ze mną droczyć tak, że wołałam na pomoc mamę. Śmiała się z nas przez cały czas. Może powinnam dodać, że miałam wtedy jakieś 16-17 lat.
Pamiętam, jak czekaliśmy na Niego w pewien styczniowy wieczór. Były imieniny mojego brata. Wiedzieliśmy, że Darek jest w trasie, w tej swojej ciężarówce. Spóźniał się. Ale nawet przez chwilę nie przypuszczaliśmy, że coś mogło się stać. I wtedy ktoś zadzwonił, chyba Jego siostra. Że miał wypadek. Poważny. Jakieś zderzenie. Był połamany, solidnie obity, miał pokaleczoną twarz. Po kilku dniach odwiedziliśmy Go w szpitalu. Chyba dwa razy zaglądaliśmy na salę, na której leżał i nie mogliśmy Go poznać. Taki był zmieniony, cały spuchnięty. I osłabiony. Ale i tak żartował. Noga podziurawiona, na jakimś wyciągu, a On ją podnosił do góry, żeby pokazać, że zgina się pod kolanem… Takie poczucie humoru. I taki hart ducha. Miał go w sobie także dzięki czasom, w których kształtowała się Jego młodość. Usłyszałam, że może mieć kłopoty z chodzeniem. Poważne kłopoty. Trudno było mi w to uwierzyć. Jego przecież nie można było zatrzymać! To był styczeń. W sierpniu poszedł na pielgrzymkę. Tuż przed, albo tuż po niej poszedł w Tatry. Taki był.
Czasem się zastanawiam, kim byłby dziś. I nic nie przychodzi mi do głowy. Bo nie można Go było zatrzymać.
Małgorzata Żochowska
Andrzej Nowakowski. Wspomnienie o Darku Stolarskim
Darka Stolarskiego poznałem w 1989 roku, gdy byłem uczniem LO im. Wł. Jagiełły w Płocku. To on inicjował działania Federacji Młodzieży Walczącej w płockich szkołach średnich. Podobnie było i w „Jagiellonce”. Zaczęło się od kolportażu pisma FMW „Orlęta”, które rozrzucaliśmy w naszym liceum. Razem z kolegami w marcu 1989 roku przygotowaliśmy do druku pierwszy numer podziemnego pisemka szkolnego („Jagielloniak”, od trzeciego numeru „Jagiellończyk”). To właśnie Darek był człowiekiem, który koordynował działania związane ze składem i drukiem na powielaczu naszego miesięcznika (podobnie jak i podziemnych pisemek w innych szkołach średnich).
Był aktywnym uczestnikiem Mszy świętych za Ojczyznę, organizowanych w płockiej parafii św. Stanisława Kostki oraz pochodów organizowanych przy okazji świąt narodowych – 3 Maja i 11 Listopada, które bodaj w roku 1988 i 1989 wychodziły na ulice Płocka właśnie po Mszach św., które miały miejsce w „Stanisławówce”.
Zapamiętałem go jako człowieka bezkompromisowego w walce z komunizmem, ideowego i prawego.
Mariusz Sieraczkiewicz. Moje słów kilka o Darku z Płocka…
Darka poznałem przez przypadek. Na początku ’89 roku, jeszcze przed okrągłym stołem, z Jankiem Kamińskim z KPN wracaliśmy rozklekotanym ”dużym” Fiatem w kolorze kawy z mlekiem z Warszawy. Było zimno. Zdziwiłem się, kiedy Janek zamiast skręcić w Płocku na Włocławek pojechał prosto w kierunku Gostynina. Samochód był „czysty”, więc jazda była raczej sielanką. W Gostyninie skręciliśmy z drogi na Kowal i zatrzymaliśmy się przy jakimś bloku. Weszliśmy do klatki na I piętro. Drzwi otworzył mężczyzna, włosy miał siwe, ale na pewno nie ze starości, gdzieś ok. czterdziestki. Normalne polskie mieszkanie, a w nim trzy osoby. Wspomniany facet z siwymi włosami, kobitka sporo od niego starsza i chłopak, mniej więcej w moim wieku. Tak o to poznałem Ś.p. Darka Stolarskiego. Rozmawialiśmy około 40 minut. Przede wszystkim o wymianie bibuły, oraz o wprowadzeniu do mojej trasy przystanku w Kutnie, a przez to o moim przerzucaniu do Płocka bibuły wożonej z Warszawy przez Kutno.
Potem było kilka spotkań w Kutnie. Dwa razy widzieliśmy się w stolicy na Uniwersytecie Warszawskim. W międzyczasie był okrągły stół, a potem czerwcowe wybory. Jednak najbardziej w pamięci mi tkwią rozmowy telefoniczne, które zaczęły się tak gdzieś w połowie maja ’89. Pamiętam jak dziś, jak przez telefon opowiedziałem mu o mojej osobistej ciotce, pielęgniarce, działaczce podziemnej Solidarności, która rozpoczynając jakąkolwiek rozmowę telefoniczną, zawsze się przedstawiała i informowała podsłuchująca ją ubecję, że zanim zacznie szkalować „socjalistyczną ojczyznę” poczeka, aż panowie ustawią sprzęt nagrywający, i po kilku chwilach pytała: „Co jest panowie, dobrze się już nagrywa?” Tak Mu się to spodobało, że potem już za każdym razem mówił: „Chwila, chwila, poczekaj Szary. Panowie dobrze się już nagrywa?”
Z Darkiem rozmawialiśmy o wszystkim, ale najwięcej o tym jak to będzie kiedy Polska rzeczywiście odzyska Niepodległość. Oczywiście gdzieś po drodze powstał NUMS, nastąpił podział w Federacji na słynnej Radzie w Warszawie, kiedy ktoś tak komuś coś powiedział i ktoś wyszedł…Potem spotkania były już coraz rzadziej.
Aż wreszcie będą na koncercie w Płocku, bodajże w „Himerze” dowiedziałem się od zaprzyjaźnionych płockich roc’n’rollowców o dziwnej śmierci na przystanku jakiegoś działacza podziemia, który głośno mówił o ujawnieniu nazwisk konfidentów…
Dopiero po kilku latach dowiedziałem się, że chodziło właśnie o Darka…