Rozmowa z Porucznikiem SB Sławomirem Rudnickim i jego kolegą – restauracja Newska w Gdańsku przeprowadzona przez osoby z FMW Dariusza Krawczyka, Mariusza Wilczyńskiego, Roberta Licbarskiego, Roberta Kwiatka. Gdańsk 2006 r.
/Zapis pochodzi z nagrania i pozostał bez zmian stylistycznych – zgodnie z wymową. Mimo starań rozmowa nie została autoryzowana, publikujemy ją bez zgody Sławomira Rudnickiego/.
Rudnicki
Wszystkim się wydawało, że młodzież podziała, podziała i przestanie. Federacja to była poważna sprawa, dla wydziału, dla którego ja pracowałem to był wydział 3 później wydział 3.1. Federacja mocno się rozrosła. Największy nacisk szedł na Uniwerek, na Politechnikę, na Wyższą Szkołę Morską, na Akademię Medyczną. Federacja po prostu „wyszła”, bo się zaczęły pokazywać ulotki... Według mnie, można było Was rozpracować bez źródeł np. Darek (Krawczyk) jako jedyny miał podsłuch telefonu i przez ten telefon, klepał z laskami z różnych szkół, one się w Tobie kochały, mówiły Ci dziewczyny z „V” gdzie ulotki rozkładały, z „I” wiesz po prostu klepały. To było generalnie dobre źródło informacji, lepsze niż Ci, co z nami współpracowali...
Jak wiadomo szła odwilż i tak po prostu było (mowa o 1988/1989) Generalnie byłeś dobrze schowany (mowa o Darku Krawczyku) tylko gdzieś z luźnej gadki Ty wypłynąłeś. Wyszło, że jesteś ten „mózg”, jeśli chodzi o Gdańsk... Gdyby nie to, że FMW było tak aktywne i widoczne to by się tym nikt nie zajmował, po prostu było tyle ulotek, tyle wszystkiego, że ‘szefów” cisnęli. A szefowie wtedy zaczęli cisnąć nas.
Pytanie
A co z RSZ – em. Podobno było całe rozpracowane – jedne z 2 głównych osób to wasi ludzie – dziś jeden z tych kolesi jest gliną ??
Rudnicki
Nie wiem, ja tego nie prowadziłem
Pytanie
Może nie zdajesz sobie sprawy, ale RSZ powstał z FMW. W pewnym momencie musiałeś ich prowadzić, potem mogłeś ich komuś sprzedać. Oni później przekształcili się w Wiatr od Morza a potem dopiero w RSZ to był taki odłam FMW
Rudnicki
Wiesz to mi gdzieś uciekło.
„Jak się jechało do kogoś na przesłuchanie jechał pracownik operacyjny z takiego wydziału jak ja, ale oficjalnie przeszukiwał... Przeważnie jechało 3. Dwóch pracowników jeden dobrany tam z wydziału mojego i jeden z wydziału śledczego, aby to wszystko było udokumentowane.
Federacją zajmowałem się ja, mogło być tak, że zatrzymywała Was np. sekcja SB uniwersytecka. Bo to było tak w wydziałach były sekcje, była sekcja politechniki, sekcja Akademii Medycznej, Uniwersytetu, była sekcja, która miała szkoły, czyli ja tylko, że jeszcze mi przypięli Wyższą Szkołę Morską. Głównym naszym działaniem była Szkoła Morska a Federacja wyszła, bo wyszła...
Darek Krawczyk został namierzony gdzieś na wiosnę koło maja jak wyszliśmy na siebie 1988, gdzieś nagle i niespodziewanie nam wypłynął. Wiecie tyle lat minęło...
Pytanie
Zbigniewa Mańczyka kojarzy?
Rudnicki
Nazwisko gdzieś kojarzę nic więcej w tej chwili nie potrafię powiedzieć...
Pytanie
Czy kojarzysz kogoś, kto jak Mańczyk, chciał iść na współpracę?
Rudnicki
„Widzisz ja należę do tych ludzi... Gdybym nie zniszczył materiałów te, które miałem na ludzi to ja w tej chwili nie wiadomo gdzie bym siedział... w Sztumie hahahahaaaa. Tylko jak przyszła odgórna dyrektywa... Zaczęliśmy niszczyć wszystko. Od czego się zaczęło niszczenie teczek. Najpierw przyszła dyrektywa z Warszawy z Ministerstwa, że mamy powyciągać i zniszczyć wszystkie materiały gdzie występuje nazwisko Wałęsa to był pierwsza rzecz i to myśmy wszystko wyciągali. Wiadomo, że w wielu materiałach przewijało się nazwisko Wałęsa, trzeba było przewalić 18 czy 20 tomów (o FMW – RL) i szukać - a cha Wałęsa i w kibel. Później przyszła następna dyrektywa z Warszawy, że mamy zniszczyć wszystkie źródła osobowe i zniszczyć wszystkie materiały ze źródeł osobowych a przecież materiały operacyjne składały się przeważnie ze źródeł osobowych, tak to się kurwa usuwało no i co tam zostało w tych teczkach??... nic !!! Prawie okładki. Wiadomo, że niszczyło się też spisy treści, bo było by widać, że coś znikło z akt. Teczki nie miały kopii. Część dokumentów szło do Warszawy, ale to były meldunki operacyjne. Teczki nie miały kopii. To, co występuje w innych materiałach to robota wydziału 4 /kościelny/ od Leszka Mazurkiewicza. - głównie akcja związana z papieżem w 1987 r. To ich materiały znajdujecie w IPN -e
Pytanie
Kto to był „Krzysztof” – występuje w teczkach jako wasz informator?
Rudnicki
„Ten, kto jest podpisany w teczce (IPN-ie) pracował w Wydziale 4 ps. „Krzysztof” to najprawdopodobniej był „czarny” to był ksiądz. To nie mój człowiek...
/Dzisiaj możemy potwierdzić – był to kleryk Paweł Jan Dąbrowski, który nigdy nie został księdzem – więcej informacji w tym temacie znajdziecie w dziale HISTORIA – Akcja „Zorza”/.
Zasada była taka, że każdy wydział zajmował się swoją działką, jak się pewne sprawy zazębiały to raczej nie współpracowaliśmy z sobą. Każdy Wydział pracował na swój sort. Każdy chciał mieć wyniki, więc chował informacje. Natomiast jak się miało dobre układy z pracownikiem z innego wydziału, który chodził np. ze mną na wódkę. To myśmy siadali i wymieniali informacje - mówiliśmy np. Iksiński powiedział coś o Federacji, więc prosiłem by napisał mi służbową notatkę. Takie rzeczy załatwiało się po prostu przy wódce. Taki rozpieździel był i każdy robił swoje.
Bałagan wprowadził oddzielna instrukcje na źródła osobowe dla Milicji i SB np. OZ w milicji to był TW – to był kontakt operacyjny tzw. osoba zaufana. Natomiast u nas OZ (w SB) to była osoba zabezpieczona.
Jeżeli byłem zainteresowany Tobą -kimś to żeby nikt inny mi tej osoby nie wyrwał to ja nie zakładałem takiej osobie teczki tylko na małym kartoniku spisywałem osobę i przekazywałem do Wydziału C – to było zarazem archiwum i miejsce gdzie schodziły się wszystkie źródła i tą karteczkę wysyłałem i ta osoba była OZ (osoba zabezpieczona) i teraz pracownik z innego wydziału, z innego pionu chciał pod taką osobę robić podejście musiał wysłać na każdego człowieka zapytanie do wydziału C i tam mu odpowiadali: proszę się skontaktować z takim a takim oficerem z wydziału i numer telefonu. On wtedy dzwonił do mnie i pytał czy mam coś do takiej a takiej osoby? Jak się robiło np. wywiad o danej osobie to sprawdzało się całą klatkę schodową w danym bloku, nie tylko jego mieszkanie. Jak ktoś mieszkał w falowcu to była przejebana robota – w jednej klatce mieszka 140 rodzin... Robiło się to po to, bo nigdy nie było wiadomo czy przypadkiem gdzieś w tej klatce nie mieszka źródło z innego wydziału. Wtedy jak była taka osobo schodziłem do Zdzicha czy Krzycha i mówiłem masz człowieka w tej klatce - prosiłem by namierzył mi osobę, która z tej klatki mnie interesuje i dowiedziała się wszystko, co o nim wie. Prowadziło się bardzo szeroki wywiad środowiskowy. Każde zaczepienie było ważne.
Pytanie
Jak pozyskiwałeś informatorów?
Rudnicki
Dużo informacji i źródeł wyciągałem z izby wytrzeźwień, szedłem, co poniedziałek do izby i przeglądałem, kto lądował. Później już miałem tam układ, informowali mnie o każdym zatrzymanym młodym kolesiu - już był mój, to było proste. Tak pozyskiwałem moich informatorów...
/Z pewnością można potwierdzić taki mechanizm pozyskiwania agentów – jedna z osób, która się przyznała do współpracy z SB zrobiła to w zamian za zwrot prawa jazdy zatrzymanego za jazdę pod wpływem alkoholu./
Pytanie
Co z aktami FMW, zostały w IPN tylko 4 teczki?
Rudnicki
Powiem Wam szczerze, tyle lat minęło ja wiele rzeczy nie pamiętam. Co do niszczenia akt...
Jak oglądałem pierwszy raz „Psy” (Pasikowskiego – RL) pierwszą część bo druga to chłam. To normalnie mówię za konsultanta musieli mieć fachowca, bo to co tam pokazano, normalnie tak się działo. W naszym przypadku nad ogniskiem z dokumentami były kiełbaski. Potem ludzie struli się jak koty. Dokumenty wywieźliśmy na działkę do kolegi, wielkie ognisko. Chłopaki zaczęli kiełbasy piec, ja mówię przecież to sam ołów (z palonych zdjęć – RL). Ja nie lubię takiej kiełbachy, więc jedli chłopacy, chyba dwóch czy trzech wylądowało w szpitalu na tych materiałach, tak się zatruli.
Pytanie
Opowiedz o tej przygodzie gdzie ciebie podejrzewano o współpracę z nami...
Rudnicki
Jak powinienem wystąpić do IPN jako pokrzywdzony cha cha cha... Było coś takiego jak studio 2, Inspektorat Drugi. Zajmował się strukturą tylko solidarnością samą wierchuszką. Jak wyście mnie opisali w tej ulotce (chodzi o Monit nr .... – RL) jako, że porucznik Rudnicki się z Wami spotyka. Oni siedli mi na garb podejrzewali mnie o współpracę z podziemiem. A złożyło się tak: naczelnik mój był na urlopie, kierownik sekcji gdzieś wyjechał i „Studio 2” gdzieś coś wywąchało i przemeldowało zastępcy do spraw SB pułkownikowi Ligowi – on nas nadzorował, że porucznik Rudnicki współpracuje z podziemiem. Zastępca naczelnika mojego naczelnika wziął mnie na hak i mówi Ty jest już po Tobie, współpracujesz z podziemiem. Ja mówię pierdolnij się w łeb gdzie ja mam współpracować z podziemiem. I słuchajcie jest taki motyw. Jak kończyłem Akademię Spraw Wewnętrznych w Świdrze, ja tam kończyłem studia podyplomowe. To było kilka takich z Wrocławia z „Betki” – Wydział B – to było obserwacja i oni tam po prostu ze mną byli. Jak „Studio 2” mnie namierzyło – tak uważało – więc dali mi ogon a że wszystkich chłopaków z obserwacji ja u nas znałem. Bo przecież jak puszczałem za kimś ogon to musiałem się nim spotkać by pokazać zdjęcie lub osobę, która jest figurantem. W związku z tym mądre głowy wymyśliły, że trzeba ściągnąć ludzi z Polski. Kończę robotę i do kasyna na obiad. Wtedy jeszcze byłem kawalerem chodziłem i na piwo do kasyna. Wchodzę do kasyna. Spotkałem kumpla, zjadłem jakąś „meduzę” „tatara”. Wlazłem na tę dużą salę patrzę w rogu siedzą chłopaki, jakieś znajome twarze – jeszcze wtedy nie zaskoczyłem, poszedłem na wódkę i zapomniałem o nich. Zasada była taka, że śledziło się na trzy samochody w każdym samochodzie dwóch ludzi i te samochody się tasowały. Wiadomo, że jak będzie jechał jeden a ktoś jest spostrzegawczy to wypatrzy. Wychodzę, więc z kasyna i widzę, że stoją rozstawione trzy polonezy, naszych obserwatorów, ale nie ma kierowców. Mówię kurde, przecież ja ich nie widziałem. Chłopaków z „Betki” nie ma w kasynie idę więc do tramwaju. Wtedy jeszcze mieszkałem na Przymorzu ul. Dąbrowszczaków. Ja wsiadłem w tramwaj, jadę i patrzę, że jadą z tyłu polonezy i się tasują. Tak sobie myślę czyżby mi ogon podłożyli to aż nie możliwe – przesiądę się na inny tramwaj. Przesiadam się, jadę dalej i chłopaki nadal się tasują. Mówię ogon mam. Dojechałem do domu a wiecie na Dąbrowszczaków wysokie numery stoją z przodu, bloki stoją jakby w szachownicę. Ja mieszkałem w ostatniej klatce 34 a tu był blok 32. Poszedłem do domu patrzę przez okno a tu polonezem stoją i widzą wyjście z klatki. Blok miał kilkanaście klatek i był piwnicami połączony po trzy klatki, więc można było dołem przejść. Więc zszedłem na dół i wyszedłem inną klatką, oblazłem cały blok w około podszedłem do poloneza, pięścią w dach, patrzę i wychodzi z poloneza jeden z tych, z którym ja byłem w Świdrze. Mówię, co ty kurwa nie nauczyłeś się porządnie prowadzić obserwacji. On - „co ty kurwa och” i tak dalej i mówi to będzie „gnój”. Ja mówię nie będzie gnoju. Wołaj chłopaków chodźcie do mnie do domu. Pytam ich na jak długo mają za mną łazić. Mówią, że 10 dni. To umówmy się, że ja będę jeździł z pracy do domu, z domu do pracy a oni będą przychodzić do mnie do mieszkania, co tak będą siedzieć w tych samochodach. Obok jest sklep monopolowy kupiliśmy gorzały i tak imprezowaliśmy, tylko kierowcy byli biedni. W końcu tak mnie śledzili, że wychodziłem z komendy, ładowałem się do ich samochodu jechaliśmy do mnie do domu...
Pytanie
Kojarzysz ile było teczek osobowych?
Rudnicki
Na pewno miał Darek; Abramczyk – Abramczyka to jeszcze prowadził Krzysiek Jackiewicz. Przeleciałem zeznania Abramczyka – tam ich Krzychu dosyć dusił. Chłopak się bronił ale w zeznaniach wypłynęło parę spraw. Przesłuchania były męczące w końcu ktoś nas uczył psychologii, więc można było człowieka zmęczyć na przesłuchaniach. Abramczyk siedział pół roku to można była nad nim pracować...
Pytanie
– Abramczyk szybko pękł, już w pierwszych dniach ...
Rudnicki
– Ja już pracowałem w wydziale jak był zatrzymany Abramczyk – jednak nie byłem głównym prowadzącym (prowadził Krzysztof Jackiewicz). Ja byłem pomocniczym prowadzącym. Teczkę rozpracowania Federacji założył porucznik Maternicki później przejął Krzysztof Jackiewicz a po nim przejąłem ja.
Sprawa Federacji przejąłem 1986/1987 rok
Teczki osobowe mięli: Abramczyk, Stoppa Tomek, inni już nie pamiętam.
Pytanie
Czy Marek Biernacki też miał teczkę?
Rudnicki
Z Biernackim to są lepsze jaja. Ja go spotkałem na Długiej jako znajomego ze studiów. Mieszkaliśmy prawie obok siebie. Biernacki coś w NZS-ie zaczął kombinować i zacząłem myśleć jak by go „puknąć na ucho”. Poszedłem do kierownika sekcji uniwersyteckiej by Marka rozpracować. Biernacki to nie mój kumpel, mieliśmy go aresztować to nie był żaden mój kolega, ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobił kumplowi by go „puknąć na ucho”. On (Biernacki) jak to się na studiach mówiło, jak myśmy grali w piłkę nożną to latał nam po piwo. Tylko mu tego nie powtórzcie, bo mnie każe zastrzelić che che che.
Pytanie
Czy kojarzysz Błażeja Druszcza, on był wcześniej w FMW. Abramczyk go sypnął??? Czy Olek Buchocki miałe teczkę??? Jego zawinęliście na papieża w 1987 wraz z Abramczykiem. Mieliście ściemniać księżom, że oni mają ładunki wybuchowe przewożone na papieża itd. Przygotowaliście dwa warianty zatrzymania. Ich sypie konfident „Krzysztof” czyli to był Wydział IV???
Rudnicki
Tak to pewnie oni, musiał zgarnąć ich wydział IV. To nie była nasza robota...
Pytanie
Jaki sztab ludzi zajmował się Federacją?
Rudnicki
Przeważnie było tak, że był oficer prowadzący i oficer pomocniczy. Jeśli chodzi o obserwatorów to było doraźnie. Pisało się wtedy notatkę służbową do swojego naczelnika. On to zatwierdzał i wysyłał do wydziału B (Betka). I jak wydział B miał możliwości to była obserwacja. Federacja to się mówiło, że gówniarze i traktowało was szefostwo trochę po macoszemu. Ja zawsze twierdziłem, że młodzieży wychowanie to podstawa. Jak ja chciałem coś wydrzeć to musiałem się wykłócać np. podsłuch dla Darka Krawczyka. Wydział „C” był od podsłuchów telefonicznych i innych. Tam była też ograniczona liczba ludzi i mieli poważniejsze sprawy niż Federacja. Ci się nastawiali na zakłady pracy, czyli „5” (wydział 5)
Pytanie
Kto z FMW z tego co pamiętasz miał jeszcze teczkę osobową?
Rudnicki
Krzysztof Knap miał teczkę, Zbyszek Justa też miał teczkę. Ja kojarzę ludzi po twarzach, myśmy wszystkie wasze zdjęcia mieli.
Pytanie
A propos regionów. Czy wyście współpracowali, bo wiem, że w Krakowie jest ok. 17 teczek FMW czy jest szansa, że tam będą jakieś materiały o nas???
Rudnicki
Od czasu do czasu gdzieś coś poszło, ale rzadko. Ta współpraca w SB nie była dobrze skoordynowana. To wszystko szło przez Warszawę i to był rozpiździel. Z innych miejsc przychodziły informacje np. pokazał się gdzieś BIT gdański, ktoś gdzieś go znalazł. Wtedy oficer prowadzący pisał notatkę, że pokazał się na jego terenie. Przysyłał nam wtedy ksero albo oryginał i pytał, co to jest itp. Odpowiadało się standardowo, że działa u nas FMW, działa w Gdańsku, (powstała notatka ble, ble, ble).
Pytanie
Czy pamiętasz jak 1986 zwinęliście nam drukarnię?
Rudnicki
Nie, to jeszcze chyba Krzysztof Jackiewicz, na pewno.
Pytanie
Czy kojarzysz w 1988 roku topienie Marzanny wtedy potraktowano nas ostro, kolegia, bicie?
Rudnicki
Ja na przełomie 1987/1988 miałem przerwę, byłem na studiach w Świdrze.
Pytanie
Tam aresztowano najpierw WiP przyjechali antyterroryści – wszystkich zatrzymali.
Rudnicki
To chyba w tym okresie byliśmy już podzieleni na wydział 3 i 3.1
Pytanie
Kojarzysz Barbarewicza – sprawa dotyczy wywiadu LWP - to ten w berecie z naszego plakatu.
Rudnicki
Ja osobiście w ogóle go nie znam. Trudno mi powiedzieć. Słuchajcie było 6 wydziałów.
Pytanie
Podczas naszej rozmowy na Przymorzu w 1989 r powiedziałeś, że pracował w kontrwywiadzie. Przyszedł do Ciebie (Rudnickiego) na skargę i marudził, że go zdekonspirowano.
Rudnicki
No coś takiego było. Wiem, że gość o nazwisku Barbarewicz dużo krwi mi napsuł. Bo się ktoś napalił, że będzie to wielkie źródło. To jeszcze Mietek Maternicki go namierzył. Później wyszło, że go wojskowi namierzyli i przyszło do nas zapytanie. A myśmy odpowiadali, że to psychol. On chodził do wieczorówki do III na Pestolezziego. Zakręcony jak słoik dżemu.
Pytanie
Czy zatrzymanie Abramczyka było akcją waszą czy przypadkowe, czy zatrzymania realizowali też mundurowi?
Rudnicki
Abramczyk był zatrzymany przez patrol mundurowy. Krzychu chodził wtedy cały w furii, że jest jakieś dupnięcie. To był duży sukces. Myśmy nigdy do końca nie żyli dobrze z mundurowymi. Gdzieś ktoś na górze doszedł do wniosku, że jak SB „Służba Boża” spiknie się z mundurowymi to w resorcie będzie źle, więc nas napuszczali na siebie. Dlatego przeważnie jak coś robiliśmy to sami. Na przesłuchanie brano kogoś z mundurowych, musiał być ktoś z wydziału śledczego a jeździło się we trzech, więc brałem ludzi naszych i mundurowych do wsparcia. Wypożyczaliśmy sobie ludzi między wydziałami.
Pytanie
W sprawie Abramczyka przesłuchaliście dużo innych ludzi, były też inne zatrzymania.
Rudnicki
Tu na Grunwaldzkiej mieszkała dziewczyna, tu gdzieś w jednym z wieżowców. Taka pyskata w okularach Beata Gurczewska.
Wtrącenie -
ona była najmłodszym więźniem politycznym
Rudnicki
Byliśmy u niej w domu o 6 rano. Jechaliśmy do dziewczyny, więc z wydziału śledczego pojechała kobieta. Wtedy jako trzeci pojechał świeżynka jakiś nowy. Przeszedł do nas z milicji. Świeży pracownik, ledwo co ZOMO skończył. Podchodzimy do drzwi, pukamy wiadomo 6 rano. Wchodzimy, robimy rewizję i pierwszy jego odruch do szafki i kipisz, drzwi chciał łamać. Ja mówię wujek to nie Ameryka, ty tu siadaj i się rozglądaj grzecznie. Sprawdziliśmy każdą szafę, każdą książkę a tu nic nie ma. Koleżanka usiadła i zaczyna pisać protokół i pisze, pisze, pisze. Była wtopa bo nic nie znaleźliśmy. A ja siedzę przy stole i tak nogi wyciągnąłem a tu na samym środku pod stołem plecak stoi. Pytam koleżankę, ty Jadzia zaglądałaś do plecaka? Ona mów, że nie. Patrzę a tej dziewczynie twarz więdnie. Mówię oho. Plecak otwieram a tu pełno ulotek i jeszcze w dodatku świeżynki.
Pytanie
Jak zakładaliście podsłuchy?
Rudnicki
Jechałem z kolegą z innego wydziału, chyba z 5 (przemysł) do jakiegoś figuranta do willi i motyw był taki by wyciągnąć ich z domu całą rodziną, bo chodziło o założenie typowego podsłuchu. Wymyślono scenariusz by ich wybawić z domu, że facet w nagrodę za dobrą pracę z rodziną wyjazd jednodniowy dostał. Weszła ekipa zrobiła, co miała zrobić, założyła podsłuch. W między czasie z domu uciekł kot, którego mieli właściciele. Cała ekipa zaczęła szukać. Bez rezultatu. Powstała trudna sytuacja. Ekipa od podsłuchu zakładała go a reszta szukała kota. Wiedzieliśmy tyko, że był czarny. W końcu jakiś czarny się nawinął, złapaliśmy, zamknęliśmy dom i cześć. Cała rodzina wróciła do domu, podsłuch już działa, wszystko słyszymy, otwierają drzwi a tu kot im uciekł. Wszystko byłoby w porządku tylko facet miał pięcioletnią rezolutną córeczkę, a ta miała misia fizia na punkcie kota i woła do ojca że to nie ich kot bo nie miał takiego białego krawacika jak ten, który uciekł. Dziewczynka się upierała, że nie był to ich kotek. Miała chyba rację, wpakowaliśmy do ich domu jakiegoś innego kota...
Pytanie
Pamiętasz jak w podziemiu odgrażałeś się że zabijesz nas jeśli coś zrobimy twojej rodzinie, dlaczego, czego się obawiałeś?
Rudnicki
Doszły mnie słuchy, że mieszkanie chcecie mi spalić. A właśnie wtedy urodziła mi się córka a mieszkałem na czwartym piętrze i gdybyście mi mieszkalnie spalili to bym Was chuje powystrzelał autentycznie.
Pytanie
Gdy mieliście kogoś namierzonego to go już nie ruszaliście, dla czego?
Rudnicki
Ludzi dobrze obstawionych lub rozpracowanych nie nękaliśmy. Szkoda było czasu na ich ujawnianie.
Pytanie
Wracam do człowieka o pseudonimie „Krzysztof”
Rudnicki
.... "Krzysztof" – to jest ksiądz musicie dotrzeć do materiałów wydziału IV.
Pytanie
Pamiętasz jak oberwaęś?
Mogę Ci powiedzieć, że to, że dostałeś to nie było na nasze polecenie, była trochę samowola chłopaków związanych z nami i Lechią.
Rudnicki
Ja już teraz też to wiem. Leżałem 14 dni pod kroplówka i aż dziwne, że wszystkie kości miałem całe. Okropnie mi wlali, połamali na mnie ławkę. Działo się to pod domem. Wchodząc do klatki dostałem w kły i wyleciałem. Odegrałem się potem na tych kolesiach. Minęło trochę czasu, ale się odegrałem. Była taka zbieranina, dwóch było z „młyna” na wszystkich czterech się odegrałem. Źródła wtedy pracowały bardzo ostro by dojść, kto mi wpierdol spuścił.
Pytanie
Ty byłeś ten dobry glina.
Rudnicki
... Zapytaj się Abramczyka jak był zakuty do tyłu to ja go ochroniłem bo chcieli dać mu wpierdol. Postawiłem się i go rozkuli. To nie była gra ubecka to było przegięcie. Miał tak łapy spuchnięte to było przegięcie. Ja nie awansowałem między innymi przez to, że przykurwiłem kapitanowi to miał 7 szwów na pysku. Jak w komendzie miejskiej lał Bogu Ducha winnego chłopaka na korytarzu. A mnie prawie nie wylali z roboty. Jak się okazało ojciec tego chłopaka był komandorem i dzięki temu nie wykurwili mnie z roboty.
Pytanie
Jak było z rozpracowaniem tak młodych ludzi, nie mieliście przecież dojścia?
Rudnicki
Was było ciężko rozpracować ciągle się zmieniało. Kurwa poszli ludzie na studia a przyszli nowi i tak ciągle. Do pomocy przyszedł mi Sławek. On nie lubił pozyskiwać źródeł i przesłuchiwać, ale miał łeb analityczny. Myśmy mieli własną kartotekę. Na wszystko robił fiszki, normalny bibliotekarz. Zasada była w resorcie taka, że każdy z pracowników operacyjnych musiał mieć ileś źródeł pozyskanych. Czasami to była fikcja, było trzeba kogoś „puknąć na ucho”. To się trzasnęło byle gówniarza na izbie wytrzeźwień by był – potem przyniósł jakieś ulotki ze szkoły i było. Sławek tego nie umiał robić a ja jestem bałaganiarz w papierkach, więc się uzupełnialiśmy i dzięki temu pracowało nam się dobrze ze sobą. Ja pozyskiwałem źródła na jego konto.
Pytanie
Zbliżał się koniec waszych czasów, jak to było?
Rudnicki
Ostatnie miesiące naszej pracy w SB, to było tak: przychodziło się rano 8.00 do roboty. Pewex był wtedy otwarty od 9.00 a materiały (teczki) wyczyszczone, przenoszono nas do innej sekcji, było wiadomo, że się wszystko rozpierdoli. Zaczęliśmy się zastanawiać gdzie się załapać. Ja jako jeden z ostatnich przeszedłem do milicji. Więc przychodziło się do roboty 8.00 wypijało się jakąś kawę, padało pytanie: „Która godzina?” a odpowiedź brzmiała „ po ile się składamy?” Pewex był od 9.00, więc leciało się do kantoru po kasę. Dokładnie tak jak było w Psach ostatnie pół roku to myśmy nic nie robili. Nasi szefowie myśleli że się jeszcze załapią my już nie. Ci, co mieli 14 lat pracy przeszli na wcześniejszą emeryturę a tacy jak ja musiałem zostać w tym pieprzonym resorcie, bo straciłem tam 8 lat i 2 żony i musiałem do tych 15 lat popracować. Na 7 lat wbiłem się w mundur.
To, że zostałem esbekiem to przypadek, po studiach było ogłoszenie, że przyjmują do służby więziennej i do MO. Wiedziałem, że mundurowi zarabiają lepiej nawet od prokuratorów zdecydowałem się na taką robotę. Pochodziłem z rodziny milicjno-wojskowej i wynikało to też z moich przekonań politycznych. Do dziś mam przekonania lewicowe. Ja się nie mam, czego wstydzić. Pracowałem uczciwie, byłem jednym z najmłodszych starszych inspektorów w swoim wydziale, gdzie ludzie w stopniu kapitana byli inspektorami a ja byłem starszy inspektor. Pagon mi nie wychodził, bo trzeba mieć lata. Ja na przesłuchaniach nie biłem, robiłem swoją robotę kulturalnie. Panowie jak to by było tak, gdyby dorwała się prawica do władzy i zrobiła dobrze temu krajowi to bym powiedział, że stałem chyba po złej stronie, ale widzę, że prawice robi to gorzej niż robiła to komuna – to jest moje zdanie.
Pytanie
Czy kojarzysz Marka Rożaka, prze niego nie wyszedł jedyny numer Monitu.
Rudnicki
Nie
Pytanie
Dzięki nam musiałeś mieć dobre wyniki, chyba cię doceniali – tyle gazetek, ulotek
Rudnicki
Przeciwnie, im mniej tym lepiej a u was... Przywożę ze szkoły ok. 1000 ulotek, bo dostałem cynk, piszę raport i zanoszę do pewnego człowieka w resorcie przed wysłaniem do Warszawy. On po pewnym czasie przychodzi i mówi kurwa, jaki 1000 napisz 10 – ochujałeś – to był błąd, bo górze nie meldowało się prawdy. Premii nie było za to, że przechwyciłem 1000 ulotek tylko za to, że panujemy nad sytuacją za to płacili premię.
Pytanie
Paru z waszych na FMW zrobiło doktoraty czy jest do nich dostęp?
Rudnicki
Przyjechał kiedyś facet z Komendy Głównej i proponowałbym napisał na temat młodzieży doktorat, pisał na Akademii Spraw Wewnętrznych. Wiem, że napisano tam coś o FMW ale Akademia Spraw Wewnętrznych była likwidowana i diabli wiedzą gdzie poszły archiwa i co się stało? Nie wiem. Może gdzieś w piwnicach w Komendzie Głównej może gdzieś indziej!
Pytanie
Czy podasz nam jakieś wskazówki co do agentów?
Rudnicki
Ja Wam nie podam nazwisk współpracowników, ja im to obiecałem. Ja gdybym tak jak niektórzy moi koledzy zostawił sobie dokumenty współpracy to dzisiaj żył bym dobrze, ale ja, działałem zgodnie ze swoim przekonaniem i będę ich chronił do końca, nic nie znajdziecie, wszystko wyczyściłem...
Myśmy materiał niszczyli w 1989 roku, wtedy wydział został rozwiązany.
Pytanie
Co robiłeś podczas pierwszej wizyty Ojca św. w Gdańsku.
Rudnicki
Jak byłem w Akademii 1987 w Świdrze Akademia Spraw Wewnętrznych pojechałam na Papieża. Ja byłem jednym z 10 ludzi w kościele Mariackim, który mógł Papieżowi napluć na głowę. Wiecie jak u góry zbiegają się te łuki są małe otwory. Myśmy siedzieli na dachu i zabezpieczali pielgrzymkę, w pewnym momencie spoglądam przez dziurę i widzę dokładnie pod sobą Papieże Jana Pawła II.
Od ludzi z FMW – Sławomir Rudnicki nie odpowiedział na wiele zadawanych pytań, to co usłyszeliśmy nagraliśmy i spisaliśmy. Mamy świadomość, że jest to bardzo mało, lecz sam fakt rozmowy i ujawnienia kilku faktów zasługuje na opublikowanie tego materiału, traktujemy go w kategoriach historycznych, zdając sobie sprawę, że nie wszystko co usłyszeliśmy może być prawdą. Sławomir Rudnicki na spotkaniu oddał nam zabezpieczony przez SB transparent „Precz z pałami” – opis w jaki sposób znalazł się w rękach SB znajduje się w IPN – ujawnimy to w naszej książce. Trafiły też do nas fotografie z opisem zarekwirowane podczas rewizji i kilka gazetek, ulotek które zaprezentujemy w galerii w dziale Historia.