Kolejne pokolenia młodzieży starają się opisać zastany świat w odmienny sposób. To banał, który można jednak w ciekawy sposób przełożyć na język nauki. Po pierwsze, przynależność do tej grupy społecznej jest czasowa, po drugie, charakteryzuje się dużą zmiennością postaw i zachowań. Rzecz trzecia, czegoś takiego jak pokolenie dajmy na to rocznika 1955 czy 1977 - nie znajdziemy. Każde bowiem podzielone jest środowiskowo. Nie przez przypadek jedno z najbardziej znanych dzieł polskiej socjologii nosi tytuł „Młode pokolenie chłopów polskich” [1]. Można zbadać kolejne roczniki młodzieży, wywodzącej się z inteligencji, co ze znakomitym skutkiem robiła i robi do dziś Hanna Świda-Ziemba [2] , można wreszcie badać kolejne pokolenia młodzieży robotniczej i chłopskiej, nigdy jednak nie powiemy, że uformowane zostały przez ten sam typ doświadczeń. I sprawa ostatnia - wśród młodzieży w bardzo ograniczonej formie występuje zjawisko kumulacji doświadczeń i dostosowywania postaw oraz metod postępowania do tego właśnie czynnika. Wymienione elementy warunkują konieczność przyjęcia określonej metodologii, której cechą główną będzie zastosowanie znacznie krótszego horyzontu czasowego, niż ma to miejsce w przypadku badania innych grup społecznych. Jest przeto wiele cech, które są wspólne dla niemal wszystkich pokoleń młodzieży – dychotomiczny obraz świata, impulsywność, otwartość, nonkonformizm [3].
To wspólny mianownik, który daje możliwość dokonania syntezy. Chciałbym go tu jednak pominąć. Wychodzę z założenia, że młodzież, którą się teraz zajmuję, jest zasadniczo inna od tej, która w kwietniu 1946 r. skandowała hasła poparcia dla wicepremiera Mikołajczyka. Inna była również od tych grup młodzieży, które brały udział w szczecińskich zajściach w grudniu 1970 r. Tak sformułowane założenia pozwalają na zarysowanie głównego tematu mego tekstu.Zaznaczyć chciałbym przy tym, iż nie jest moim zamiarem danie syntetycznego obrazu młodzieży, skupionej w ruchach alternatywnych, ale pewien zarys problematyki, która dotychczas na gruncie szczecińskiej historiografii nie doczekała się właściwie jakichkolwiek wzmianek. Zarys, dodać warto, w którym skupić się chciałbym w znacznej mierze na materiale powstałym lub(i) odnoszącym się do obszaru Pomorza Zachodniego.
Co rozumiem przez termin alternatywne ruchy młodzieżowe? Definicję warunkuje w tym wypadku określenie „alternatywny”. „Alternatywny”, a więc, w zgodzie z definicją słownikową, dający możność wyboru między dwiema możliwościami [4]. I tu pojawia się problem, bowiem termin ten przyjęło się stosować do tak różnych form działania jak Pomarańczowa Alternatywa, Federacja Młodzieży Walczącej (FMW), Ruch Społeczeństwa Alternatywnego (RSA) czy Ruch Wolność i Pokój (WiP). Ich postrzeganie wyłącznie z punktu widzenia kontestacji władzy komunistycznej (wyróżnienie oryginału) zaciemnia obraz. W tym miejscu panowała wszechstronna zgoda – wróg był jeden. „Alternatywny” rozumiany w ten sposób, oznaczał inny niż oficjalny, inny niż (mówiąc językiem tamtego czasu) „czerwony”. Takie ujęcie definicji byłoby jednak nieuprawnione. Spróbuję to zilustrować cytatem z epoki. W wywiadzie zamieszczonym na łamach czwartego numeru szczecińskiego „Pisma Ruchu Wolność i Pokój” czytamy: Generalnie wszyscy są przeciw (…). Cinkciarze i prostytutki są także przeciw, ale to nie stanowi o niczym. To nie jest alternatywa. U nas po prostu nie da się żyć inaczej, jak tylko przeciw [5]. Posuwając rzecz do absurdu, ruchami alternatywnymi określić możemy również młodzież skupioną w przyparafialnych ruchach oazowych czy coraz prężniej działająca od połowy lat 80. subkulturę skinheadów. Znaleźć należy zatem inną, mniej pojemną formułę.
Wyznacza ją w moim przekonaniu kontestacja względem już nie tylko układu władzy, ale także przeciwko opozycji, reprezentowanej głównie przez „Solidarność” i Kościół. Kontestacja ta dotyczyła w mniejszym zakresie celu – w tym miejscu rozbieżności pojawią się dopiero w 1989 r. – ale metod, którymi się posługiwano. Tu dochodzimy do sprawy najistotniejszej. Metody stosowane przez ruchy alternatywne inspirowane były w największym stopniu przez aktywność zachodniej kontrkultury lat 60-tych i 70-tych Ich recepcja na gruncie polskim zapoczątkowana została w drugiej połowie lat 70-tych. Poświadcza to jeden z twórców alternatywnego środowiska w Gdańsku, Janusz Waluszko, który w broszurze o RSA tak pisał o swych inspiracjach: Jakaś hipisowska ulotka (grupy młodzieży na rzecz społeczeństwa alternatywnego) oraz publikacje w rocznicę maja ’68 popchnęły nas ku neoanarchizmowi (lewacko-kontrkulturowemu) [6]. W innych publikacjach, wychodzących z kręgów młodzieżowej alternatywy również znajdziemy wiele odwołań do ideałów roku 1968. Wraz z zagadnieniami dotyczącymi „nowej kultury” pojawiły się odniesienia do zagadnień stricte politycznych.Inspiracji zaczęto szukać w ideologii tzw. Nowej Lewicy. Była to jednak fascynacja bardzo naskórkowa, co w największym stopniu warunkował brak tłumaczeń literatury obcej, słaba znajomość języków obcych i, nie ma co ukrywać, zbyt młody wiek kontestatorów. Cytowana wyżej wypowiedź Waluszki jest tego namacalnym dowodem. „Alternatywne” znaczyło w tym przypadku kontrkulturowe, ze sporą domieszką anarchizmu, przy czym anarchizm ten był bardziej intuicyjny niż ideologiczny. O Bakuninie, Kropotkinie, Abramowskim czy Machajskim raczej się nie rozmawiało – „otrzaskanie” w dziedzinie historii idei to czasy dużo późniejsze. Tak sformułowana definicja ogranicza nasze rozważań na gruncie szczecińskim właściwe do dwóch grup - RSA i WiP.
Mówiąc o młodzieży końca lat 80-tych nie można pominąć tła historycznego. Szukając źródeł dla jego opisu, odwołać się chciałbym do tekstów nietypowych. Wydaje się, że głosem zbuntowanego pokolenia tamtych lat była muzyka rockowa. Potwierdzenie tego poglądu znaleźć można w jednym z artykułów z prasy podziemnej. Od wielu lat rock jest podstawowym środkiem komunikacji wśród młodzieży - pisał Mirosław Witkowski - Muzyka wydaje się pierwszym trybem w maszynie poruszającej kulturę XX wieku. Odzwierciedla to czasy, niekiedy w krzywym zwierciadle. (…) Muzyka stała się krytyczną publicystyką otaczającej rzeczywistości, tym samym sterowała kierunkiem kontestacji [7]. Zauważyć przy tym trzeba, że rock miał różne oblicza i nie był aprobowany przez młodzież en bloc. Młodzi skupieni w RSA czy WiP z drwiną patrzyli na takich tuzów polskiej sceny jak Perfect, Maanam czy Lady Pank. W ich opinii zespoły te były częścią systemu, a ich rebelia była pozorowana. Nie przez przypadek punkowy Dezerter śpiewał w piosence „Czterdziestoletnia młodzież”: Dinozaury atakują, na tym się bogacą / że udają młodzież i za to im płacą [8]. W takim podejściu czuło się jednocześnie mało skrywany dystans w stosunku do „kombatantów” stanu wojennego, których emocje starały się wyrazić właśnie wymienione wcześniej zespoły. Co interesujące, spór zapoczątkowany w latach 80-tych trwa do dziś. Znajduję go w kilku niedawnych felietonach Jacka Podsiadły w „Tygodniku Powszechnym”, który z wielkim zaangażowaniem polemizował z wokalistą zespołu Perfect, Grzegorzem Markowskim, wspominającym swe zaangażowanie w walce z komunizmem [9]. Dodać można, że poeta był, w interesującym nas tu okresie, blisko związany z WiP-em (choć jest daleki od eksponowania swojej roli [10]), a jego wiersze pojawiały się m.in. w szczecińskiej prasie, wydawanej przez ten ruch.
Zerknijmy zatem w poetykę tekstów rockowych. Jeden z zespołów śpiewał (choć precyzyjniejszym określeniem byłoby, wykrzykiwał) w utworze „Poroniona generacja” następujące słowa: żadnej satysfakcji za dużo frustracji / Oto obraz mojej generacji / żadnego celu, żadnej przyszłości / żadnej nadziei, żadnej wolności / Poroniona generacja [11] . Poczucie beznadziejności górowało nad wszystkim. Uwaga podstawowa – to nie była moda, nie należy brać tego za proste, a raczej bezwiedne, tłumaczenie angielskiego „no future”, pod którym zbierała się punkowa generacja końca lat 70-tych. Spojrzenie na sytuację, w jakiej znalazła się ówczesna młodzież polska – perspektywa mieszkań za kilkanaście lat, brak ciekawych perspektyw życiowych, poczucie wszechogarniającego układu, przy jednoczesnej świadomości tego, że na Zachodzie życie wygląda zupełnie inaczej – nie pozostawia wątpliwości, że frustracja była odczuciem prawdziwym. Marazm rodził zamknięcie na świat. Młodzi w tłumie byli razem, ale w rzeczywistości osobno. Wspominany już zespół Dezerter w tekście „Szara rzeczywistość” deklarował: Nie potrzebuję was / Chcę być sam / Zostawcie mnie / Odczepcie się ! / Mam to co mam / Chcę czego chcę / Zostawcie mnie / Odczepcie się! [12]. Przyznać trzeba, że tak sformułowany program był rozwiązaniem skrajnym. Eskapizm młodzieży przyjmował bowiem bardziej kreatywne formy. Indywidualizm rodził większe skupienie na zagadnieniach egzystencjalnych, na samodoskonaleniu siebie, w tekstach im poświęconych natknąć pojawia się termin „wewnętrznej samotności człowieka”. Hanna Świda-Ziemba mówi pokoleniu, zadającym sobie pytania fundamentalne, których w latach następnych młodzież już stawiać nie będzie [13]. Ci indywidualiści tworzyć też będą środowiska RSA czy WiP. Nie przez przypadek grupy te nie przyjmą nigdy zwartych form organizacyjnych. Odpowiadać im będzie formuła ruchu - bardziej pojemna, wolna i przystosowana do spontanicznych działań, które staną się ich wizytówką. Ruch będzie jednocześnie formą sprzeciwu dla działań solidarnościowej opozycji - dla powstania swoistego dworu wokół Lecha Wałęsy i odejścia od form znanych i wypracowanych w trakcie sierpniowego zrywu w 1980 r.
Podczas głośnej manifestacji RSA w Gdańsku, 1. maja 1985 r. i później na terenie całego kraju kolportowana była ulotka, z której zacytować chciałbym kilka zdań: żyjesz w świecie zniewolonym… Jesteś obywatelem państwa rządzonego przez zbrodniarzy, których celem jest zniszczenie całkowitej indywidualności człowieka… Tak trudno jest zachować własną osobowość, będąc pod wpływem szkoły, wojska, policji i propagandy…(…) Trudno jest być sobą w państwie, w którym obowiązuje kara śmierci, w którym władza stoi ponad w przez siebie ustanowionym państwie, w którym panuje tania rozrywka i wyniszczające nałogi. Być może TY taki nie jesteś, ale na pewno znasz ludzi, którzy gotowi są kłamać, upadlać siebie i innych byle nie wyróżnić się z tłumu, nie narazić się władzy, kolegom, opinii publicznej. (…) Oczywiścieistnieje też opozycja, Solidarność, Wałęsa, Kościół. Ale, niestety, odpowiedzią na totalitaryzm państwa jest często nie mniejszy totalitaryzm opozycji: tworzy się „jedynie słuszne” wzory Polaka katolika, wielu działaczy przekształca się w zawodowych rewolucjonistów. (…) Dlatego też stworzyliśmy ugrupowanie anarchistyczne – RSA. Droga, którą obraliśmy, wiedzie poprzez aktywność do niezależności, niezależności jako możliwości zaspokajania wszelkich potrzeb z pozapaństwowych, wolnych od jakichkolwiek form przymusu źródeł [14]. Ulotka wymienia również plan akcji bieżących, w którym znalazły się ochrona środowiska naturalnego i walka z przymusową służbą wojskową. Z pewnością notatkę tę uznać można za tekst programowy. Wyjaśniała w skrócie ideę powołania ruchu i jego cele. Rzeczywistość jednak niekiedy odbiegała nieco od programów. To, co brzmiało bardzo jasno w deklaracjach w życiu codziennym wyglądało inaczej. Widać to w wypowiedziach przedstawicieli szczecińskiej RSA Tomasza Andrysiaka, Wojciecha Leśniewskiego i Bartosza Sawickiego.
Wszyscy oni, nim powołano do życia RSA, działali w Federacji Młodzieży Walczącej [15], której program zasadniczo różnił się od tego, który głosili anarchiści. Wystarczy wziąć do ręki szczecińskie pismo FMW „Lustro”, w którym stosunek do opozycji jest jak najbardziej pozytywny, a jej patriotyzm był patriotyzmem typu tradycyjnego. Wspominali o tym po latach Andrysiak i Leśniewski: Na początku działaliśmy w Federacji Młodzieży Walczącej, ale trzeba powiedzieć tutaj, że większość osób z FMW to myślała kategoriami: Bóg, Honor, Ojczyzna. My wtedy również co niedzielę chodziliśmy o 11-tej do kościoła na msze, tylko że nas postrzegano w tym kościele trochę inaczej, bo mieliśmy podniesione włosy, glany...Ale nam chodziło o coś innego - o to, że oni mieli sztampę, uważali państwo za coś dobrego, a nas to wszystko śmieszyło. Zasłuchani byliśmy wtedy w „Dezertera”, myśleliśmy o tym, że wizja obu stron, tzn. i opozycji, i władz komunistycznych nam nie odpowiada. Wtedy jeszcze czynnie uczestniczyliśmy w FMW, tworzyliśmy tzw. grupy wykonawcze. Praktycznie 50 procent stanu osobowego grup wykonawczych, tych twardych, ścisłego rdzenia, to stanowiliśmy my z kumplami. Tak naprawdę to nigdy się nie utożsamialiśmy z tym całym Kościołem, opozycyjnym bagienkiem i tak to się właśnie u nas zaczęło [16]. Ich anarchizm był raczej anarchizmem uczuć niż intelektu. Ci nastoletni wówczas chłopcy wybierali po prostu ciekawszą formę działania. Formę, która dawała im większą możliwość wyrażenia swego „ja”, ginącego, w ich przekonaniu, w całym tym oficjalnym opozycyjnym sztafażu. Nie przeszkadzało im to jednocześnie współpracować z innymi grupami. Zresztą ulotki RSA podpisywane były długo w formie dwuczłonowej FMW-RSA. Wydaje się, że nazwy miały mniejsze znaczenie niż osoby, które w danych środowiskach współpracowały. Stąd poważne różnice między grupami działającymi w kraju pod tą samą nazwą. Umożliwiała to przede wszystkim formuła ruchu.
Szczecińska RSA zajmowała się przede wszystkim działalnością ulotkową. Ulotki miały, jak mówił Sawicki, prowokacyjno-merytoryczno-ironiczno-poważną treść, przeważnie antywojskową [17]. Rozrzucano je w różnych miejscach - od koncertów, przez manifestacje i tramwaje, po apele szkolne. Gazetkami, które wydawała RSA było „Pranie Mózgu” i „De Generacja”. W sumie, w latach 1986-89 ukazały się kilka numerów tych pism. Poligrafia robiona była zupełnie chałupniczymi metodami, zaś szczecińskie „centrum” ruchu znajdowało się na Pogodnie przy ul. Janickiego. W środowisku panowała opinia, że gdyby ulicę tę zamknąć z obu stron, cała młodzieżowa opozycja byłaby właściwie opanowana. Andrysiak mówił o tym w sposób następujący: W moim dawnym mieszkaniu na ulicy Janickiego to można dosłownie było otworzyć centrum opozycji. W jednym pokoju trwała impreza, w drugim były robione ulotki i u mnie wszyscy się schodzili[18]. Służbie Bezpieczeństwa nie udało się nigdy tego środowiska rozbić, nie mówiąc już o jakiejkolwiek infiltracji. Wymienić można przynajmniej trzy powody tego stanu rzeczy – raz, że był to ruch ilościowo bardzo skromny i złożony z ludzi, którzy znali siebie doskonale; dwa, niektórzy jego przedstawiciele mieli silny, niekiedy nawet chyba przesadnie rozbudzony, instynkt konspiracyjny, który pozwalał im zachować pewność, co do tego, że nie zostaną przyłapani; i w końcu, powód ostatni - świadomość szczecińskiej SB, zupełnie nie przygotowanej do tak osobliwe zjawisko, jakim był anarchizm. O operatywności tutejszej bezpieki mówił Leśniewski: Z tego co wiem, to ja byłem [W.L.] uważany przez SB za ortodoksyjnego działacza katolickiego. I tak to chyba wszędzie było, jak jednego naszego znajomego przesłuchiwało SB, to on się dowiedział, że w FMW są dwie frakcje: demokratyczna i radykalna, która chciała podkładać bomby[19].
Zdecydowanie prężniej wyglądała działalność szczecińskiego Ruchu Wolność i Pokój. Skupiała się ona wokół osoby Marka Adamkiewicza, legendy opozycji, pierwszego skazanego za odmowę służby wojskowej [20]. Trudno nazwać go osobą młodą (rocznik 1957), ale do WiP udało mu się przyciągnąć wielu młodych ludzi, którzy nadali ruchowi ciekawego oblicza. Jedną z nich był Adam Zadworny, działający również w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów (NZS) i FMW, który w 1988 r. opublikował w „Piśmie Ruchu WiP” krótki tekst zatytułowany „Czym jest dla mnie WiP?”. Pisał tam: Jest: - firmą obejmującą zasięgiem swojego działania najważniejsze problemy współczesnego świata, a więc prawa człowieka, pokój – którego nie zapewni się bez poszanowania tych ostatnich oraz czystość środowiska naturalnego, które nawet w czasie pokoju może być zabójcze; - ruchem antytotalitarnym; - bardzo dowolną formą współpracy osób o zbliżonych poglądach; - ruchem ludzi, którzy byli za młodzi, aby zapisać się do „Solidarności” (zresztą wcale tego nie żałują), a za starzy, aby o niej zapomnieć; - rodzajem niekonwencjonalnego myślenia; - odskocznią od szarej rzeczywistości oraz chęcią bycia innym od tych, którzy „uczęszczają na przyspieszone kursy na kolana”. W tekście znajdziemy również informację, czym WiP nie jest: - subkulturą młodzieżową; - polską Partią Zielonych; - kółkiem różańcowym; - grupą hippisów z „Solidarności”; - fan klubem Marka Adamkiewicza; - zapewnieniem pracy kapitanów Cepaków; - sposobem na PRLowską nudę [21].
Podobnie jak w przypadku RSA wiele w tym było młodzieńczej zgrywy, która nie oszczędzała żadnych „świętości”. Pozwolę sobie zacytować tu ogłoszenie jakie zamieszczono na łamach WiP-owskiego pisma „A Capella”: Kościół św. Brygidy w Gdańsku z okazji 13. grudnia organizuje z dużą pompą koncert z cyklu „Czy nas jeszcze pamiętasz…?” Gwiazdą koncertu będzie niewątpliwie idol sprzed lat współpracujący obecnie z „Cepelią” Leszek Wałęsa i jego śpiewająca rodzina (chór dziecięcy „Dzieci Lecha”) Ponadto imprezę uświetnią swoim udziałem odkurzeni wykonawcy „ZOMO sisters”, „Blues KOR–band”, punkowy „KPN” oraz rock’n’rollowa orkiestra „Bujak! Bujak!”. W programie różaniec, wspólne oglądanie zdjęć sprzed lat, bigos i dyskoteka. Bilety można nabywać już od dziś w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku oraz w wydzielonych skansenach na terenie całego kraju [22]. Z kolei w ukazującym się w Kołobrzegu, Koszalinie i Słupsku piśmie „Rewers” o opozycjonistach pisano per „świry”, wytykając im nieumiejętność zachowania proporcji między zwyczajnym, codziennym życiem a zaangażowaniem w pracy podziemnej [23]. Młodzi mieli być w tym układzie bardziej odpowiedzialni i pragmatyczni poprzez stosowane w swym działaniu metody. Mniejszą uwagę przywiązywali do wąsko rozumianej polityki i niepodległościowego sztafażu, zastępując to hasłami skierowanymi przede wszystkim na obronę praw obywatelskich.
Zasadniczą różnicę widać w pismach przygotowywanych przez szczeciński WiP. W stosunku do pisemek RSA, są one bogatsze formalnie, lepiej zredagowane i poważniejsze [24]. Z kolei porównując je do wydawnictw opozycji solidarnościowej - w oczy rzuca się przede wszystkim ich międzynarodowość. Sprawy polskie, owszem ważne, nie są tu najistotniejsze. Ze szczecińskich „Ad Vocem” i „Pisma Ruchu Wolność i Pokój” dowiedzieć się można wiele o dysydenckich ruchach w innych częściach Europy Środkowo-Wschodniej czy na Kubie, jak również o międzynarodowych organizacjach, broniących praw człowieka. Podstawowe hasła ruchu rzucane były na szersze tło. Dla przykładu, czytelnik otrzymywał pełny przegląd tego, jak sprawa zastępczej służby wojskowej wyglądała w pozostałych krajach bloku ludowodemokratycznego. Widać w tych pismach otwartość, nieczęsto spotykaną w ukazujących się ówcześnie wydawnictwach opozycyjnych. I jeszcze jedna z rzeczy istotnych, część artykułów ukazywała się pod prawdziwymi nazwiskami autorów oraz podawane były adresy kontaktowe do przedstawicieli ruchu, w myśl hasła walki z otwartą przyłbicą, co było zupełnym novum w stosunku do dotychczasowej aktywności grup młodzieżowych. Narażało to działaczy na różnego rodzaju szykany, a środowisko było bacznie obserwowane przez służbę bezpieczeństwa. W archiwach IPN znaleźć można kilkaset stron dokumentów sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Zespół”, którym objęta była w latach 1986-1990 działalność Marka Adamkiewicza i szczecińskiego WiP [25]. Represje ze strony SB to jedna strona medalu. Za młodzieżą skupioną w ruchu szła zła opinia w środowisku szkolnym. Działający zarówno w RSA, jak i WiP, Bartosz Sawicki, barwnie oddawał to w swojej relacji: Gdy mnie wywalono z kolejnej szkoły, to jedyną jaka mnie chciała przyjąć to było Liceum Wieczorowe. Od razu, na samym początku mojej bytności w tej szkole, na korytarzu powitał mnie dyrektor szkoły słowami: Tylko panie Sawicki, żeby w tej szkole nie było polityki. Ja się na niego spojrzałem i mu odpowiedziałem: Przepraszam, ale kim pan jest? Czy tu jest komórka Służby Bezpieczeństwa, żeby mi pan zabraniał? On mi odpowiedział: Nie, ja jestem tylko dyrektorem tej szkoły. Więc ja mu znowu: Nie wiem co pan sobie wyobraża, ale ja do szkoły chodzę, aby się uczyć. Nie wiem co robi dyrektor tej szkoły, skoro on takie rzeczy opowiada. I w końcu przyszły czasy neoSolidarności, on awansował i został dyrektorem całego zespołu szkół. I właśnie tacy ludzie budowali Trzecią Rzeczpospolitą [26].
Komentarz młodego działacza wprowadza w ostatnie zagadnienie, które chciałbym tu dotknąć, a mianowicie stosunku do zmiany, jaka nastąpiła w wyniku uzgodnień Okrągłego Stołu. Opisywane środowiska przyjmowały porozumienia w odmienny sposób. W WiP nastąpił na tym tle wyraźny rozłam. Działacze z różnych miast przyjęli odmienne stanowiska w zależności od tego, jaka „frakcja” miała w danym momencie większość. Szczeciński WiP poparł wyraźnie porozumienie. Bliska współpraca z solidarnościową opozycją rozpoczęła się zresztą nieco wcześniej – w trakcie strajków sierpniowych 1988 r. Wielce znaczącym gestem były pisma, kierowane przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych z żądaniem uwolnienia uczestników szczecińskiego ruchu WiP: Krzysztofa Hołowczyca, Wojciecha Woźniaka i Macieja Romaniuka [27]. Okazało się, że w sytuacji pełnej mobilizacji wszelkie animozje schodziły na dalszy plan. Tuż przed wyborami z czerwca 1989 r. szczeciński WiP tak określał swoje stanowisko: Uznajemy, że dokonujący się obecnie w Polsce proces głębokich reform politycznych, oparty na kompromisie i dialogu, jest zbieżny z ideami programowymi ruchu WiP. Ustalenia zawarte w toku obrad „okrągłego stołu” gwarantują nam po raz pierwszy od 1947 roku uczciwy udział w zbliżających się wyborach do Sejmu i Senatu [28]. Apel kończył wyrazami poparcia dla kandydatów startujących z listy Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”.
W diametralnie inny sposób zareagował RSA, uznając porozumienie między władzą a opozycją za zdradę ideałów.W kwietniowym numerze wydawanego w Gdańsku pisma „Homek” czytamy: Kończy się okrągły stół. System, który wyłania się z porozumienia elit to krzyżówka komunistycznego ucisku i kapitalistycznego wyzysku. Pozostaną układy i przywileje, a z wolnego rynku rywalizacja i bieda tych, którzy są poza układem. (…) Celem porozumienia jest spokojne korzystanie elit z przywilejów władzy nad nami. Opozycję dopuści się do współrządzenia za co będzie uspokajać masy.W tym celu elity władzy i opozycji chcą uchodzić za reprezentację całego narodu i wzajemnie w tej roli się zalegalizować licząc na to, że większość uwierzy w slogany, a „ekstremę” (młodzież i radykałów z „S”) pobije się przy biernej postawie mas i z błogosławieństwem elit (tak partyjno-rządowych, jak i opozycyjno-kościelnych) [29]. Od tego momentu zaczyna się naturalne w państwie demokratycznym recenzowanie poczynań władzy, bez względu na jej odcień i program. Alternatywne ruchy młodzieżowe to niezwykle ciekawe zjawisko na scenie społeczno-politycznej końca lat 80-tych.Te niezbyt liczne osobowo grupy wprowadzały wiele intelektualnego fermentu w aktywność przygasłej nieco opozycji.Intrygować może ich styl działania, barwność i bezkompromisowość. Jak się okazało, ci programowi indywidualiści mieli w swej masie wiele do zaproponowania, a nacisk na kwestię ochrony praw człowieka i ich pochylenie nad sprawami z pozoru błahymi i mało istotnymi z perspektywy „wielkiej polityki” stanowiło ważny wzór dla powstających po przełomie politycznym licznych organizacji pozarządowych. Już choćby z tych względów nie powinny ujść uwadze historyków.Otwiera się w tej materii ogromna przestrzeń badawcza. Materiał źródłowy jest bardzo bogaty, począwszy od publikacji wydawanych przez opisywane środowiska, po materiał gromadzony przez służby specjalne. Nie należy zapominać również o możliwości stosunkowo łatwego zdobycia relacji uczestników, którzy, jak uczy moje doświadczenie, chętnie opowiadają o swych młodzieńczych przygodach. To chyba najlepszy dowód tego, że czas ich młodości dobiegł końca.
ERYK KRASUCKI
[1] J. Chałasiński, Młode pokolenie chłopów polskich. Procesy i zagadnienia kształtowania się warstwy chłopskiej w Polsce, Warszawa 1938.
[2] Spośród prac Hanny Świdy-Ziemby, w których podejmowane są zagadnienia pokoleniowej zmiany czy charakteru poszczególnych grup młodzieżowych wskazać warto: Wartości egzystencjalne młodzieży lat dziewięćdziesiątych, Warszawa 1998; Młodzież końca tysiąclecia. Obraz świata i bycia w świecie, Warszawa 2000; Urwany lot. Pokolenie inteligencji młodzieży powojennej w świetle listów i pamiętników z lat 1945-1948, Kraków 2003; a ostatnio Młodzi w nowym świecie, Kraków 2003.
[3] £. Kamiński, Młodzież w ruchach opozycyjnych 1980-1989, [w:] Młode pokolenie Polski, pod red. B. Rogowskiej, Wrocław 2000, s. 31.
[4] Nowy słownik języka polskiego, pod red. E. Sobol, Warszawa 2002, s. 11. [
[5] Sto rozmów o alternatywie, [w:] Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1989, nr 4, s. 32. Rozmowa przeprowadzona została znacznie wcześniej, bo 18. grudnia 1987 r.
[6] J.P. Waluszko, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, Poznań 1999, ss. 3-4.
[7] M. Witkowski, Alternatywa i co dalej…, [w:] Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1989, nr 4, s. 33.
[8] Utwór znajduje się na płycie Jak powstrzymałem III wojnę światową, czyli nieznana historia Dezertera, wydanej przez Metal Mind Production w 2002 r. Pełny tekst piosenki znaleźć można na stronie internetowej: www.dezerter.art.pl.W tym miejscu chcę jednocześnie podkreślić, że nie utożsamiam ruchów alternatywnych z subkulturą punkową - to dwie różne sprawy. Nie ulega przeto wątpliwości, że muzyka punkowa była bardzo popularna pośród uczestników opisywanych tu grup, a jej teksty wyrażały często odczucia zbuntowanego pokolenia końcówki lat 80. Uwagę tę dodaję, ponieważ po opublikowaniu artykułu na internetowym forum RSA jeden z jego dyskutantów, a jednocześnie uczestnik opisywanych wydarzeń, napisał, iż autor nas z punkami miesza. Za informację o dyskusji, jak również za wielką pomoc w dotarciu do materiału źródłowego niezbędnego do napisanie tego szkicu, dziękuję Michałowi Przyborowskiemu.
[9] J. Podsiadło, Do Grzegorza Markowskiego [w:] Tygodnik Powszechny 2005, nr 40; tenże, Do Jarosława Pawlaka, [w:] Tygodnik Powszechny 2005, nr 42; tenże, Do kasety „Stilon” i magnetofonu „Kasprzak”, [w:] Tygodnik Powszechny 2005, nr 43. W nawiązaniu do zastrzeżeń poety przytoczyć można fragment tekstu zespołu WC, który śpiewał o Zbigniewie Hołdysie, liderze zespołu Perfect: Mimo swoich stu lat / On dla ciebie gra / I wciąż gniewa się / Gdy tu z tobą jest / Trzy paluszki złóż / Kochaj, albo burz / Hołdys gniewa się / I pieniążków chce. (WC, Archiwum, wyd. Jimmy Jazz 2005, tekst piosenki dostępny na www.wc.art.pl)
[10] W jednym ze swoich felietonów Posiadło pisał: Wiem, że ktoś o mnie napisał, że byłem w uczestnikiem ruchu „Wolność i Pokój” i potem w różnych notatkach zaczęto to powielać, to przy każdej nadarzającej się okazji zaprzeczam temu, bardziej zresztą z szacunku dla odwagi prawdziwych działaczy tego ruchu niż z jakiejś skromności własnej. (J. Podsiadło, Do Jarosława Pawlaka…)
[11] Dezerter, Jak powstrzymałem III wojnę światową…
[12] Dezerter, Underground Out of Poland, Pop Noise 2005, tekst: www.dezerter.art.pl.
[13] Młodość razy osiem, z Hanną Świdą-Ziembą rozmawia Anna Bikont [w:] Gazeta Wyborcza 2005, nr 269.
[14] Ulotka kolportowana była w niemal niezmienionej wersji w całym kraju. W Szczecinie wydrukowano ją z datą 19. marca 1987 r. i dopiskiem, godz. 10. Tego dnia, w porozumieniu z innymi grupami – przede wszystkim WiP-em, planowano zorganizowanie manifestacji przeciwko zatruwaniu środowiska naturalnego przez Zakłady Chemiczne „Police” i zakłady w Międzyrzeczu oraz przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu. Manifestacja rzeczywiście się odbyła, ale w dniu następnym o godz. 15.00 (Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w szczecinie (dalej AIPNSz), sygnatura tymczasowa: IPN Po 174/683 mikr., Meldunek uzupełniający nr 110/87 z dnia 23. marca 1987 r.)
[15] Na temat Federacji Młodzieży Walczącej zob. B. Licbarski, Federacja Młodzieży walczącej w latach 1984-1990, [w:] Niezależny ruch młodzieżowy w Polsce po drugiej wojnie światowej, pod red. R. Sudzieńskiego, Toruń 2005, ss. 129-171;J. Wąsowicz, Federacja Młodzieży Walczącej w Gdańsku w latach 1984-1990, [w:] Niezależny ruch młodzieżowy w Polsce…, ss. 173-204.
[16] Rozmowa z Tomaszem Andrysiakiem i Wojciechem Leśniewskim przeprowadzona dnia 3. października 2003 r. przez Michała Przyborowskiego (zapis rozmowy w zbiorach autora).
[17] Rozmowa z Bartoszem Sawickim przeprowadzona dnia 22. września 2003 r. przez Michała Przyborowskiego (zapis rozmowy w zbiorach autora).
[18] Rozmowa z Tomaszem Andrysiakiem i Wojciechem Leśniewskim…
[19] Tamże.
[20] Legenda Marka Adamkiewicza przekładała się również na pśzję. Warto przytoczyć tu anonimową o nim balladę, pokazującą, że typ charakterystycznego myślenia romantycznego był trwały również w środowiskach polskiej alternatywy.Jest to, co prawda, romantyzm odarty w znacznym stopniu z patosu, ale romantyzmem być nie przestaje: Był generał ambitny co chciał być jak król / Był rzecznik prasowy co dupę wciąż truł / Był poligon zielony jak żabi skrzek / Tam jesteś spalony a dzień trwa jak wiek / Przyjechał tam Marek ściął brodę i wąs / Spoglądał wokoło a każdy się trząsł / Ten strachu nie wstydził się, płacze jak kot / Ten nieszczerze szydzi, gdy mówią w tył zwrot / (…) Popatrzcie już stoją tam w równym szeregu / Przez miesiąc strzyżeni do tego zabiegu / A Marka tam nie ma, czy trafił go szlag / On nie chce przysięgać, czy komuś go brak / Wywieźli go dalej zrobili go szwejem / Trepostwo dziwiło się co tu się dzieje / Dlaczego ten student już bez epoletów / Choć taki spokojny to jednak na przekór / Lecz mało im było generał i rzecznik / Zwołali watahę służących poplecznych / Kazali go wsadzić i siedzi w więzieniu / W konserwie wojskowej jak w twoim więzieniu sumieniu. (Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1989, nr 4, s. 18.
[21] AZ, Czym jest dla mnie WiP?, [w:] Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1989, nr 4, s 25.
[22] Dinozaury!!!, [w:] A Capella. Nieregularnik Ruchu Wolność i Pokój 1987, nr 6, s. 9.
[23] W artykule pisano m.in.: Świry to zjawisko bardzo dotkliwe, odczuwane niemal przez każdego tkwiącego w podziemnej robocie. Generalne świrostwo polega na niezachowaniu proporcji między normalnym codziennym życiem, a zaangażowaniem w pracy, gdzieś między podziemiem, a nawierzchnią. Świr potrafi przyjść do czyjegoś domu, przesiedzieć kilka godzin, wypić kilka herbat, zjeść dwa obiady i nie dostrzegając, że wszyscy go mają dosyć, zanudzać swymi teoriami na temat mesjanistycznej roli cierpień „S”, zrobić przegląd głodówek od Tatr po Bałtyk i co chwila wypatrywać przez okno czy przypadkiem nie zbliża się Anders na białym koniu. (Świry, [w:] Rewers. Pismo Ruchu Wolność i Pokój 1988, nr 4, s. 2).
[24] O sukcesie Pisma Ruchu Wolność i Pokój zadecydowało w znacznej mierze to, że jego redagowaniem zajęli się ludzienastawieni na bardziej intelektualne przeżywanie buntu i szukający dobrych tekstów poza wąską szczecińską grupą. Mamtu na myśli przede wszystkim Danutę Dąbrowską i Andrzeja Kotulę (informacja uzyskana od Pawła Bartnika).
[25] AIPNSz, sygnatura tymczasowa: IPNPo 174/683 mikr., mikrofilmowane akta sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Zespół”.
[26] Rozmowa z Bartoszem Sawickim…
[27] Dokument nr 12, [w:] Z archiwum szczecińskiego strajku – Sierpień 1988 r. Ze zbiorów Edwarda Radziewicza i Andrzeja Milczanowskiego, opr. M. Machałek, Szczecin 2005, s. 19; Pismo Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego przy Zarządzie Portu Szczecin do Szefa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Szczecinie z dnia 20. sierpnia 1988 r. w sprawie uwolnienia Krzysztofa Hołowczyca i Wojciecha WoŸniaka (w zbiorach Andrzeja Milczanowskiego).
[28] Stanowisko Ruchu „Wolność i Pokój” w Szczecinie wobec wyborów, Szczecin 1. maja 1989 r. (w zbiorach autora)
[29] Homek 1989, nr 36, s. 1.