Wspomnienia Robert Ćwięk FM Reg. Gdańsk - RSZ
Drukarnia, związany z BISZ-em i "Wiatrem od Morza"
Wspomnienia
Zostałem sam na sam z milicjantem, który kazał mi zdjąć spodnie. Wyciągnął pistolet przystawiając mi do genitaliów. Zapytał: ,,czy przestaniesz gadać te głupoty, czy mam ci to przestrzelić?! Odechce ci się zrywania plakatów wyborczych!''
Urodziłem się w 1969 roku w rodzinie robotniczej. Ojciec był robotnikiem w Stoczni Gdańskiej. W roku 1980 wybuchł strajk wymykałem się z domu z zapakowanymi kanapkami ze śniadania pod bramę stoczni. Byłem wtedy 11-letnim chłopcem. Początkowo była to dla mnie ciekawość budząca emocje. W domu głośno mówiono na temat zajść na wybrzeżu i w Polsce. Po zakończeniu strajku atmosferę częściowej wolności odczuwało się wszędzie. Ja i moi koledzy z podwórka czuliśmy zmiany i część z nas zaczęła się interesować karnawałem solidarności.
Po wprowadzeniu stanu wojennego okazało się że ta nasza brać podwórkowa coś łączy, puste sklepy , godzina milicyjna i ograniczenia we wszystkim. Początkowo z ciekawością jednocześnie w wyniku buntu z kilkoma kolegami zaczęliśmy jeździć na manifestacje uliczne. Ludzie spontanicznie wychodzili na ulice. My byliśmy tą ,,nieliczna grupa wyrostków'' jak to określano w mediach.
W roku 1984 po tym co widziałem na ulicach Gdańska cos pękło w mojej świadomości, może przedwczesne dorastanie, może strach przed życiem bez żadnych perspektyw na lepsze jutro. Uświadomiłem sobie ze trzeba cos zmienić. Pewnego wieczoru wraz z moim przyjacielem Tomkiem Stoppa doszliśmy do wniosku ze musimy cos zrobić. Spontanicznie wzięliśmy słoik z farba (ukradłem ja własnemu ojcu) i poszliśmy malować hasła polityczne na murach bloków naszej dzielnicy. Pochwaliłem się tym faktem koledze ze szkoły. Zaproponował ze chętnie pomoże. Tomek chodził do szkoły wieczorowej. Przyprowadził kolegę który pochodził z Wrocławia. Miał podobne poglądy i chęć przyłączenia się. Ojciec mój dorabiał sobie naprawiając ludziom buty. Zabrałem mu kawałek gumy do naprawiania podeszwy i zrobiłem z tego pieczątkę -matryce o treści „uwolnić politycznych”. Ta matryca odbiliśmy ok. 3000 plakatów, z których nasz kolega część wywiózł do Wrocławia, a część rozkleiliśmy w Gdańsku. Plakaty te podpisywaliśmy WOLNA POLSKA. Koledzy nasi kolportowali to wśród swoich zaufanych znajomych i tak utworzyła się jakaś siatka. Doszliśmy do wniosku , ze nazwa WOLNA POLSKA już była w czasach okupacji i nie będziemy jej powielać. Następne plakaciki podpisywaliśmy pieczątka JEDNOSC. Napis stylizowany na logo Solidarności. Szybko z te go zrezygnowaliśmy. Okazało się ze to jakaś komunistyczna nazwa. Tomek Stoppa spotkał się z kolega, który miał kontakt ze światem podziemnym. Darek Krawczyk zaproponował ze wciągnie nas w struktury pisma BISZ (Biuletyn Informacyjny Szkol Zawodowych) Dołączyło jeszcze kilku szkolnych kolegów. Każdy zaczął kogoś wciągać. Tworzyła się bezpieczna siatka, w której ludzie się nie znali. Darek Krawczyk zaczął nas szkolić w technice druku zwanej sitodruk. Część materiałów była drukowana na matrycach białkowych, część na sitodruku, inne na własnej roboty pieczątkach. Pismo nasze w 1985 r. weszło w struktury FMW. Działalność stawała się coraz intensywniejsza. Łączyliśmy się z kolegami z różnych środowisk szkolnych, studenckich i robotniczych. Był okres przedwyborczy. Zrywaliśmy plakaty wyborcze i nawoływaliśmy do bojkotu wyborów.
W dniu 29.09.1985r. milicja, możliwe, że w ramach operacji SB urządziła na mnie zasadzkę w pobliżu mojego miejsca zamieszkania. Około godziny 19 przy ul. Śląskiej 64 w Gdańsku dwóch funkcjonariuszy brutalnie mnie pobiło. Szczęśliwie uratowały mnie kobiety które akurat przechodziły i miały na tyle odwagi by zacząć krzyczeć gdyż wielu sąsiadów zamykało okna aby nic nie widzieć i nic nie słyszeć. Oprawcy uciekli Trafiłem do szpitala z obrażeniami ciała, gdzie stwierdzono naruszenie centralnego układu nerwowego, wstrząśnienia pnia mózgu z utrata przytomności, Następstwem tego urazu według orzeczenia biegłego lekarza Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku jest tzw. niepamięć wsteczna, W czasie gdy leżałem w szpitalnej izolatce, nieświadomy co się stało ojciec mój zwrócił się o pomoc do prałata Henryka Jankowskiego. Niestety ksiądz stwierdził że to nie jego sprawa. Następnie poprosił o pomoc działacza Solidarności Stoczni Gdańskiej Brunona Baranowskiego. Człowiek ten bardzo się przejął i przekazał sprawę mec. Jackowi Taylorowi , który dał mi wsparcie prawne. Po powrocie ze szpitala do domu od nowa poznawałem świat, Czytałem książki nie rozumiejąc tekstu. Był to trening do przywrócenia pamięci. Bałem się wyjrzeć przez okno gdzie na parkingu zawsze stal samochód SB. Pierwsze moje kroki to był spacer z moim ojcem na 5 komisariat MO w celu przesłuchania. W pierwszej fazie byłem przesłuchiwany w obecności ojca. Później wyproszono mnie do drugiego pokoju. Zostałem sam na sam z milicjantem, który kazał mi zdjąć spodnie. Wyciągnął pistolet przystawiając mi do genitaliów. Zapytał: ,,czy przestaniesz gadać te głupoty, czy mam ci to przestrzelić?! Odechce ci się zrywania plakatów wyborczych!'' Po powrocie do pierwszego pokoju ojciec zauważył ze coś się wydarzyło. W drodze powrotnej opowiedziałem jemu o incydencie w drugim pomieszczeniu, Skontaktował się z mec. Taylorem informując go o zajściu. Ten powiedział że nigdy na żadne przesłuchanie już nie pójdę. Jeżeli coś chcą to niech przyjdą do domu, lub przesłuchują w jego obecności. Po paru dniach poszedłem na badania do specjalisty laryngologa, stwierdzono stan po złamaniu nosa i niedosłuch. Niestety kartoteka lekarska w dziwnych okolicznościach zaginęła. Prokuratura Rejonowa w Gdańsku po przeprowadzeniu dochodzenia postanowiła sprawę umorzyć z powodu nie wykrycia sprawcy. Po bardzo długim leczeniu powróciłem do szkoły w której przyczyniono się do mojej rezygnacji z nauki. Przeniosłem się do szkoły wieczorowej.
Nasze struktury podziemne rozrastały się prężnie. W okresie 1988 r. powołaliśmy do życia RSZ - Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego, który skupiał pisma szkolne OPORNIK – V LO Gdańsk i MILO IX LO Gdańsk. Centralnym pismem był WIATR OD MORZA - kontynuacja pisma BISZ. Kontynuowane i rozwijane były działania jak koła samokształceniowe, latająca biblioteka, Moja działalność skupiła się głownie przy sieci wydawniczej. Było kilka ukrytych drukarni. W maju 1988 nasze struktury RSZ i FMW zaangażowały się wspomóc strajkującym na wybrzeżu Część kolegów i koleżanek aktywnie pomagała w strajku Stoczni Gdańskiej min. Ania Jędrzjewska , Tomek Stoppa i wielu innych. Ja bylem uczestnikiem strajku na Uniwersytecie Gdańskim.
13 grudnia 1988 wracając ze szkoły wieczorowej na przystanku kolei miejskiej Gdańsk Wrzeszcz zostałem zaczepiony i poniżony przez patrol ZOMO. Abym znal swoje miejsce w szeregu „poczęstowano” mnie pałą. Złożyłem skargę do WUSW w Gdańsku na co otrzymałem odpowiedz, że w toku przeprowadzonego postępowania postawa funkcjonariusza była prawidłowa, a podjęte czynności zgodne z przepisami prawa.
W grudniu1988 w godzinach nocnych dokonano przeszukania w mieszkaniu moich rodziców gdzie zamieszkiwałem, w skutek czego ojciec dostał zawału serca. Bezpieka została wyproszona z mieszkania przez lekarza i smutni panowie czekali pod domem na mój powrót. Zostawiono wezwanie dla mnie na które zgłosiłem się rano do SB na Okopowej w Gdańsku, Zostałem osadzony w areszcie i sprawa trafiła do kolegium. Orzeczono karę 50 tys. zł. plus 50 tys. zł nawiązki, orzeczenie do publicznej wiadomości na mój koszt, oraz przepadek zgromadzonych przedmiotów rzeczowych. Po całym zajściu wróciłem do mieszkania w którym znajdowała się drukarnia aby wydrukować - zwiększyć nakład gazety z dopiskiem podziękowania dla SB. Po latach okazało się że właścicielem mieszkania i kolega jest tajny współpracownik ps. „Grzegorz” -JAROSLAW KROTOSZYNSKI. Mam nadzieję że do dzisiaj nie śpi spokojnie poprzez wyrzuty sumienia.
W roku 1990 kontynuując tradycje rodzinne zostałem pracownikiem Stoczni Gdańskiej. Nawiązałem współpracę z Solidarnością. Aktywnie uczestniczył em w strajkach i wszystkich akcjach w obronie stoczni. Jeździłem na manifestacje do W-wy. Zakładałem ,,palkoodporna'' kamizelkę Solidarności. Mimo sympatii do kolegów ze związków legitymacji nie posiadałem. W1993 wcielono mnie do wojska gdzie doznałem urazu kręgosłupa. Leczono mnie przez wiele lat szpital, sanatorium praca i znów szpital . W 2004 roku postawiono mi diagnozę: Zesztywniające Zapalenie Stawów Kręgosłupa. Po kolejnym sanatorium tym razem w ramach prewencji rentowej ZUS orzeczono niezdolność do pracy Bylem operatorem urządzeń dźwigowych. Orzeczenie to zmusiło mnie do rezygnacji z zawodu. Skierowano mnie do Urzędu Pracy celem przekwalifikowania zawodowego ale żadnej pracy i tak podjąć nie mogłem. Sytuacja ta zmusiła mnie do wyjazdu z Polski. w 2005 r. wyjechałem do Wielkiej Brytanii gdzie mieszkam do dzisiaj. W 2009r otrzymałem zaproszenie od prezydenta RP Lech Kaczyńskiego na uroczystości 3-majowe do W-wy gdzie zostałem odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej.